Jak już wcześniej wspominałam zaczęłam haftować wianek świąteczny. Urzekł mnie niesamowicie już dawno, w zasadzie rok temu, ale z dwóch powodów nie podjęłam próby jego wykonania.
Po pierwsze: moje umiejętności w temacie haftowania były żadne,
a po drugie: przy wzorze zamieszczonym w gazetce "Sabrina. Wydanie Specjalne" brak jest klucza do kolorów.
To przekreśliło wszystko, bo jak się okazuje, dobrać kolory, i to dobrze, to prawdziwa sztuka, przynajmniej dla mnie.
No i całkiem niedawno,
Susan na swoim blogu pokazała swoją pracę świąteczną. To był ON, mój wymarzony. Z wielką nieśmiałością zwróciłam się z prośbą o pomoc właśnie do Susan. Po krótkiej konsultacji mailowej i kilku cennych poradach już wiedziałam mniej więcej jak to ugryźć.
Kolory przeze mnie dobrane nie są idealne, ale jak na pierwszy raz to jestem zadowolona.
Ale zanim pokaże moje postępy, pokaże jak się zabrałam za to cudo:
Najpierw powiększyłam schemat coby wzroku nie stracić przy tym maleństwie:
Tutaj natomiast pokazuje jak wygląda moje stanowisko przy haftowaniu.
Niestety nie dorobiłam się jeszcze sortera ani innych gadżetów hafciarskich.
Na razie postanowiłam inwestować w mulinki, jak już zbierze się pokaźna paleta kolorów pomyślę o dodatkach wszelkich. Na dzień dzisiejszy nawet bobinki wycinam sama i wcale nie uważam, że są złe.
A teraz zdjęcie, uwaga:
Oczywiście podczas samego czynnego haftowanie wzór/schemat leży mi na kolanach.
No a teraz co to udało się już wyhaftować.
Tak było kilka dni temu kiedy to przymierzałam się pokazać mój zaczęty wianek:
A tu już stan aktualny:
Zdjęcia, a raczej ich jakość, jaka jest każdy widzi i tu nie ma co się użalać. Trochę w tym mojej winy (brak umiejętności) trochę winy przyrody (pogoda).
Wspomniałam wcześniej o pomocy Susan i jeszcze raz chciałam jej z Tego miejsca podziękować.
Muszę jednak wspomnieć i wyróżnić jeszcze jedną wspaniałą blogerkę-hafciarkę, bez której ten blog w ogóle by nie ruszył.
Otóż przejęta zakładaniem bloga, nie potrafiłam postawić ani jednego kroczka w świecie bloggera. Zwróciłam się z pomocą do
KASI, przemiłej i pomocnej osoby. Bez Kasi nadal siedziałabym w ukryciu i tylko cichytko Was wszystkich podglądała, a tak, dzisiaj powoli wkraczam w ten świat magii i nawiązuje znajomości , zdobywam wiedzę i rozwijam moje zainteresowania. Kasiu jeszcze raz
WIELKIE DZIĘKUJĘ!!
Skoro już jestem przy podziękowaniach to Wam wszystkim którzy mnie tu odwiedzacie i komentujecie również ogromne dzięki.
Choć licznik powolutku bije to mimo wszystko cieszy, że wogóle bije. Dzięki i zapraszam do komentowania.