Napatrzyłam się na przeróżnych blogach na cuda jakie dziewczyny wyczyniają ze szmatkami i wzięło mnie.
Jako pierwszy miał powstać ptaszek.
Znalazłam kawałek materiału, pozostałość po jakiejś sukience sprzed kilku lat, jaką szyła mi babcia, oraz stare jeansy, nie nadające już się do niczego.
Wzięłam igłę, nitkę, kilka guziczków i troszkę ociepliny.
A oto on, mój Wróbelek-Elemelek:
pierwsze zdjęcie nieco tajemnicze, cobyście szoku nie doznali:
Kolejne już bardziej odważne:
Jeszcze dużo się muszę nauczyć, ale praktyka czyni mistrza więc na nim jednym się nie skończy.
Zapisałam się też na Candy z nadzieją na wygraną, uzupełniłam listę blogów do których często zaglądam.
Mam problemy z dodawaniem komentarzy, ale z tego co mi wiadomo nie ja jedna.
Pozdrawiam