Nie ważne.
Nie chce, żeby było bardzo nudno więc oprócz baletnicy i smoka czasami wrzucę zaległe prace - tzn. wykonane jak miałam mega dużo czasu (czyli jak byłam w ciąży). Och jak czasami tęsknie za tymi czasami :)
Moja Tosieńka jest Kochaniutkim skarbem od którego nie potrafię oderwać oczu, więc nawet jak bawi się z tatą to zamiast zająć się sobą, nie potrafię nie patrzeć na nią.
Tak szybko się zmienia, ciągle uczy się czegoś nowego, ach wspaniały to czas dla nas.
Ale przejdę do rzeczy:
Na pierwszy ogień prezent jaki dostałyśmy z moją Mróweczką jeszcze przed Świętami od mojego męża z "podróży służbowej" - (poligonu). Mąż był w miejscowości gdzie takie cuda robią i ... same zobaczcie:
A kolejne cudeńko sama zrobiłam i na poprzednie Święta już było gotowe.
Obłędny jest ten reniferek. Wzór dostałam od Stelli już baardzo dawno. Dziękuję kochana jeszcze raz. Mam jeszcze jednego do kompletu. Już nawet kanwa pokratkowana, mulina naszykowana ale czasu brak.
Przepraszam za ilość zdjęć ale uwielbiam na niego patrzeć:
Witam nowe osoby wśród obserwatorów. Jest mi bardzo miło.
Dziękuję za komentarze wspierające i motywujące.
Smoka przybywa, postaram się jak najszybciej pokazać postępy!
Pozdrawiam