wtorek, 20 września 2011

Bawełniane święto

Wczoraj świętowaliśmy z mężem naszą drugą rocznicę ślubu.
Rocznica ta nazywana jest Bawełnianym weselem.






Były życzenia, kwiaty, wspomnienia, dużo miłości.
Po dwóch latach kochamy się jeszcze większa miłością.
Jesteśmy małżeństwem, partnerami, przyjaciółmi.
Jesteśmy szczęśliwi, że mamy siebie.

ZBIEG OKOLICZNOŚCI ŁAGODZĄCYCH
Stare Dobre Małżeństwo
słowa: Adam Ziemianin

Szliśmy do siebie ty i ja
A drogi nasze wciąż mroczne były
Lecz znalazł się ktoś
I pomógł nam się spotkać
Wśród zielonej naszej równiny

Wyszliśmy piękni dla siebie
I tacy zadziwieni
Nasze serca gorące
Bić równo zaczęły
Jakby same tylko były na Ziemi

A przecież mogłem być
Przed twoją erą
A przecież mogłaś być
Przed moją erą

Zbiegliśmy razem ty i ja
Z gór ośnieżonych w ciepłą dolinę
Kto tak dobry był
I pomógł nam się spotkać
W tej oszalałej gęstwinie

Wyszliśmy nadzy dla siebie
Z nocy na światło dzienne
Nasze zegarki ślepe
Chodzić nagle zaczęły
O jednej i tej samej godzinie

A przecież mogłem być
Przed twoją erą
A przecież mogłaś być
Przed moją erą


czwartek, 15 września 2011

Salix sepulcralis (4)

Na początku dziękuję wszystkim za tak miłe komentarze pod ostatnim postem. To niesamowicie miłe, budujące i zachęcające do dalszego tworzenia z plątaniny nitek, pewnego rodzaju obrazów.

W komentarzach padło pytanie o ramkę. Otóż ramę jak i passe-partout zakupiłam w zakładzie fotograficznym, który również w swojej ofercie ma akcesoria niezbędne do przechowywania swoich "wyrobów", że tak powiem.
Cieszę się, że się podobało i ładnie wszystko ze sobą współgra. Dobór ramy i tła zawdzięczam mojej Mamie, która poświęciła swój czas na bieganie i dobieranie. Musiałam się zdać totalnie na nią, gdyż mi zupełnie nie starczyło na to czasu. Nie wahałam się jednak ani chwili bo moja Mama ma wspaniały gust i wyczucie smaku, z którego korzystam niemal w każdej sprawie i sytuacji. Mamuniu- buziaki wielkie!

Przejdę jednak do mojej Salix sepucralis czyli wierzby płaczącej.
Nieco przybyło, ale szału nie ma.
Na tą chwilę nie robię back-stitch-y, dlatego moja wróżka jest deczko niewyraźna.

Co prawda kilka kresek postawiłam przy listkach w lewym górnym rogu, ale to z mojej czystej ciekawości, jak to będzie wyglądać na finischu.
A oto kilka ujęć (niekoniecznie udanych, ale niech tam):














Krzyżyki trochę płaskie bo przed zrobieniem zdjęć przeciągnęłam kanwę żelazkiem. Mam jednak nadzieję, że po praniu wszystko wróci do normy, a później to już prasowanko przez miękka ściereczkę.

Jeszcze raz bardzo dziękuję za komentarze oraz odwiedziny i zapraszam ponownie.


środa, 7 września 2011

Hands - The end.

Strasznie długo znowu mnie nie było.
Jednak nie próżnowałam.
Zaliczyłam 3 wesela, odwiedziłam nasze Bałtyckie i ukochaną Kuźnicę, ciężko pracowałam od świtu do świtu,  a robótkowo wykończyłam dłonie, oprawiłam i wręczyłam, uszyłam pewnego stworka i podgoniłam The Willow Fairy.
Dzisiaj pokażę tylko dłonie.











Zdjęć dużo i wszystkie prawie takie same. Sprzęt fociarski miałam słaby a i moja wiedza w dziedzinie foto jest mała a tak naprawdę to jej brak.
Praca oprawiona jak już wspomniałam i wręczona. Młodym bardzo się podobała (mam nadzieję, że to nie tylko puste słowa, ale wszystkie achy i ochy skierowane w kierunku tego "dzieła" były szczere). W każdym bądź razie wszyscy chcą mieć dłonie!!!!
No właśnie, znaleźli się tacy, którzy chcą zapłacić za ów obraz stworzony dla nich, proszę więc zaglądających tu o radę w sprawie ceny takiej pracy.

Pozdrawiam